Kto z nas nie zna uczucia pustki w głowie, które nierzadko pojawia się, gdy przychodzi do napisania nowego tekstu czy opracowania planu kolejnej kampanii? Bierne patrzenie w ekran nie jest rozwiązaniem – prędzej czy później odpłyniemy myślami w zupełnie innym kierunku. Pora rozejrzeć się za inspiracją! Tylko gdzie jej szukać? Oto 5 miejsc, gdzie zwykle czają się dobre pomysły.
1. Firmowe zaplecze
Na blokadę twórczą najlepsza jest rozmowa. Czasem wystarczy opowiedzieć komuś o wyzwaniu, przed którym się stoi, aby coś nowego zaświtało w głowie. Jeśli chcesz, możesz zaprosić do konsultacji więcej osób, organizując tzw. burzę mózgów. Koniecznie uprzedź jednak kolegów i koleżanki, jaki jest cel spotkania, aby mogli odpowiednio się przygotować. Jeśli sam nie masz żadnych konkretnych propozycji, choć od dawna głowisz się nad problemem, nie oczekuj że współpracownicy będą sypać pomysłami jak z rękawa.
Historie pracowników to również kopalnia inspiracji do działań employer brandingowych. Nikt lepiej niż oni nie zna kulis organizacji. Zgromadzone w ten sposób opowieści mogą być bazą do serii postów w mediach społecznościowych, artykułu blogowego lub podcastu.
2. Przegląd trendów i działań konkurencji
Staraj się być na bieżąco z tym co dzieje się w branży. Śledź trendy w mediach społecznościowych, subskrybuj newslettery marketingowe i regularnie zaglądaj na portale, gdzie wypowiadają się eksperci. Dzięki temu łatwiej będzie Ci zorientować się, które strategie mają szansę się sprawdzić, a których lepiej unikać.
Dobrze śledzić też poczynania konkurencji. Nie chodzi o to, aby kopiować cudze pomysły, tylko obserwować co dzieje się na rynku i odpowiednio na to reagować. Analiza konkurencji może również pomóc dostrzec luki w podejmowanych działaniach. Przykładowo, może okazać się, że konkurencja pozyskuje dużo ruchu organicznego dzięki temu, że wypozycjonowała się w Google na strategiczną frazę kluczową.
3. Dogłębna analiza potrzeb klienta
Jeśli chcesz uruchomić skuteczną kampanię, która będzie idealnie wpisywać się w potrzeby grupy docelowej, spróbuj myśleć jak oni. Nie ograniczaj się jednak do tworzenia zwykłych person marketingowych. Czytaj komentarze pod postami, analizuj dane z wyszukiwarki Google, przeglądaj fora i grupy internetowe gromadzące interesującą Cię społeczność. Im lepiej zrozumiesz swoją grupę docelową, tym łatwiej będzie Ci dostarczyć użytkownikom treści, które autentycznie ich zaangażują.
To właśnie dane Google były inspiracją do podcastu „Przed Obrazem”, który nagrywam od 2020 roku. Zanim postanowiłam kupić mikrofon, prowadziłam blog, który był czymś w rodzaju copywriterskiego portfolio. Pewnego razu opisałam tam listę eksponatów, które warto zobaczyć w Luwrze. Wpis wyjątkowo spodobał się wyszukiwarce, dlatego postanowiłam sprawdzić, czy użytkownicy Google równie często szukają w internecie informacji o innych muzeach. Wtedy okazało się, że jest to zupełnie niezagospodarowana nisza. Mnóstwo osób pytało wyszukiwarki o rekomendacje odnośnie zwiedzania różnych muzeów, ale w odpowiedzi wyświetlały się jedynie oficjalne strony tych instytucji i blogi podróżnicze, które nie zawsze były merytoryczne. Postanowiłam pójść tym tropem, choć nie od razu wpadłam na to, aby nagrywać podcast.
4. Rozmowy z AI
Sztuczna inteligencja nie przygotuje za Ciebie strategii marketingowej. Oczywiście możesz wygenerować taki dokument, ale nie będzie on zbyt oryginalny. Może jednak się tam kryć wiele wskazówek i podpowiedzi. Siadając do pisania tego tekstu, nie planowałam powoływać się na przykład mojego podcastu. Poprosiłam jednak chat GPT o wygenerowanie konspektu do tekstu i wśród zaproponowanych rozwiązań znalazło się „Podglądanie w Źrenicach Klienta” (pisownia oryginalna, chodziło oczywiście o wejście w buty klienta). Dopiero gdy zapoznałam się z tą sugestią, wpadłam na to, że historia powstania podcastu doskonale pasuje do tego artykułu. Choć świetnie ją znam, potrzebowałam impulsu, który połączyłby w mojej głowie odpowiednie kropki. Chat GPT całkiem nieźle sprawdza się w tej roli.
5. Książki, podcasty, popkultura
Śledzenie trendów marketingowych jest ważne, co nie znaczy, że należy ograniczyć się do konsumowania wyłącznie branżowych treści. Inspiracji warto szukać także poza ramami swojej dziedziny. Mogą być to nawet biografie artystów. Wiesz, że impresjoniści prawdopodobnie nie byliby aż tak znani, gdyby nie wysiłki opiekującego się nimi marszanda? Paul Durand-Ruel sztucznie zawyżał ceny obrazów, prowadził magazyn o sztuce, organizował niezliczone wystawy i dążył do tego, aby impresjoniści byli prezentowani w publicznych muzeach i galeriach. Wielokrotnie balansował przez to na granicy bankructwa, ale finalnie udało mu się przekonać kolekcjonerów, że skąpane w świetle obrazy będą świetną inwestycją.
Niemniejszą kreatywnością wykazał się Pablo Picasso. W przeciwieństwie do Paula Duranda-Ruela nie starał przypodobać się wszystkim. Uważał, że wystarczy, aby kubizmem zainteresowało się kilka wpływowych osób. Gdy oni dają się przekonać do nowego trendu, nie minie dużo czasu zanim tłum na wystawach również będzie zachwycać się zdekonstruowaną formą. W podobny sposób promuje się dziś artykuły luksusowe. Wielkie marki modowe nie kierują się gustem konsumentów – to one wyznaczają trendy.
Każda tego rodzaju opowieść może być bazą dla porywającej kampanii. Dlatego marketer powinien mieć oczy i uszy szeroko otwarte i wszędzie wypatrywać inspiracji. Dla przykładu jeszcze raz wrócę do przypadku „Przed Obrazem”. Tak jak wspomniałam, nie od razu wpadłam na to, że będzie to podcast. Początkowo myślałam o rozbudowie bloga, ale obawiałam się, że artykuły będą zdecydowanie za długie, a informacje o dziełach zdawkowe. Potem wpadła mi jednak w ręce książka „A History of the world in 100 objects” wydana przez British Museum. To zbiór krótkich tekstów, z których każdy opowiada o jednym obiekcie z brytyjskiej kolekcji. Co ważne, książka dostępna jest również w formie audycji radiowej. Dopiero podczas jej lektury uświadomiłam sobie, że pomysł, który mam w głowie to materiał na podcast. Czy wpadłabym na to, gdybym nie postanowiła sięgnąć po wspomnianą publikację? Nie jestem pewna – ponownie konieczny był bodziec, który zmotywował mnie do zweryfikowania wstępnej koncepcji.
Dobre pomysły nie rodzą się w próżni
Często wydaje nam się, że dobre pomysły to efekt nagłego olśnienia. Aby jednak mogło do niego dojść, muszą zaistnieć ku temu warunki. W fenomenalny sposób opowiadał o tym Steven Johnson podczas swojego wystąpienia na TED. Powołując się na różne przykłady, wykazał, że moment, w którym wpadamy na jakiś pomysł, to zwieńczenie znacznie bardziej złożonego procesu. Polega on na wystawianiu się na różne bodźce i wymianie idei. W roli przykładu Johnson wykorzystał pierwsze europejskie kawiarnie, które były odświeżającą alternatywą dla dusznych tawern. Ich współczesnym odpowiednikiem mogą być konferencje branżowe, grupy dyskusyjne i inne miejsca, gdzie można poznać nowych ludzi i wymienić się myślami. Nie każde takie spotkanie musi zaowocować nowym pomysłem. Czasem kiełkowanie idei trwa miesiąc, innym razem dekady. Nie ma tu żadnej reguły. Pewne jest jedno – nie można bezczynnie czekać na efekt „eureka”.
Skontaktuj się z nami